dziś w ramach odpoczynku wstąpiłem na półtorej godziny do Regeneracji (Puławska 61). nigdy tam wcześniej nie byłem, ale klub wygląda bardzo rozsądnie: ogródek, parkiet na dole i Paulaner z beczki. grał mój najnowszy znajomy, czyli Rafał aka J-Son. i szczerze się nie zawiodłem, chociaż na początku Rafał grał dla 4 ścian, jedną z nich podpierałem ja. za to pod koniec poleciały disco sztosy (np. "paper planes" dfa remix) i kilka osób trochę szalało. szkoda jedynie, że dla niektórych osób większą atrakcją od pięknej muzyki lejącej się z głośników była rura na środku parkietu. kilka pań spróbowało swoich sił w "tańcu indywidualnym". idę spać
edit:
joint z wczoraj
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz